Prokrastynacja nie jest lenistwem. To mechanizm obronny przed lękiem, presją, perfekcjonizmem, strachem przed oceną. Mówimy "jutro", kiedy tak naprawdę boimy się "teraz". Co tak naprawdę odkładasz? Zadanie? Czy emocje, które się z nim wiążą? raport = lęk przed krytyką, telefon = lęk przed odmową, porządki = poczucie przytłoczenia, projekt marzeń = strach, że nie wyjdzie tak idealnie, jak w głowie. Jeśli zobaczysz, że odkładasz emocję, nie tylko czynność – zaczyna to mieć sens. Małe kroki są do bólu niedoceniane Mózg nie lubi gigantycznych, rozmytych zadań typu: "Napisać e-booka", "Ogarnąć mieszkanie", "Zmienić życie". Lubi: "Otworzyć dokument", "Napisać 3 zdania", "Posprzątać jeden blat". Zamiast pisać na liście "zrobić stronę www", wpisz: wybrać motyw, ustawić logo, dodać 1 podstronę. Każde odhaczone mikro-zadanie daje dopaminę i oswaja projekt. I w tym miejscu przydaje się symboliczny wyzwalacz działania. Możesz sobie go nawet zapisać na kartce nad biurkiem: jeśli zaczynam znowu uciekać – kliknij tu i wykonaj najgłupszy, najmniejszy ruch w stronę zadania (otwórz plik, wyjmij notes, napisz tytuł). Środowisko ważniejsze niż silna wola wyłącz powiadomienia na czas pracy, trzy zakładki zamiast trzydziestu, telefon w innym pokoju, jedno stałe miejsce do pracy. To nie magia produktywności, tylko usuwanie przeszkód. Nie musisz być herosem siły woli, jeśli nie stawiasz sobie co minutę kuszącej nagrody. Bądź dla siebie szefem, którego chciałbyś mieć Dobry szef: jasno mówi, czego oczekuje, nie wrzeszczy za każdy błąd, dzieli projekt na etapy, widzi progres, nie tylko braki. Zastosuj to do siebie. Gdy traktujesz się jak toksyczny przełożony, prokrastynacja jest formą biernego buntu.